czwartek, 7 czerwca 2012

1


*Eloise*

 Szum, krew, strach, krzyk, ból, wściekłość, nienawiść. Te właśnie uczucia w jednej chwili zstąpiły na małą Eloise.
            Ta jaskinia do zabaw z Anną była teraz przepełniona zapachem nie do zniesienia. Brudny wieśniak sapał nad jej martwym ciałkiem. I Eloise. I cichy szum strumyka wybijającego gdzieś z podziemi. Przerażone spojrzenie. Nadal gwałcił zwłoki, nie zauważył jej. Przybiegła dopiero co: chciała pobawić się z Anną. Krew.
            Eloise nie była w stanie myśleć. Chwyciła za kamień, rzuciła się na wieśniaka. Wyrywał się, wierzgał. Jedno uderzenie.
            Padł na kamienie, krew popłynęła do strumyka barwiąc wodę na czerwono.
           Eloise rzuciła się do Anny. Nie mogła patrzeć przez łzy ciągle napływające jej do oczu. Kapały jedna po drugiej na martwe policzki ukochanej siostry. Eloise ocierała oczy. Wpatrywała się w nieruchome spojrzenie. Półotwarte usta. Zakrwawione czoło, zakrzepła krew z nosa. I Eloise zamierająca nad pustym ciałem.
            Wybiegła. Bosa i przerażona na koniec świata, jak najdalej. Jak najszybciej.
                                              
                                                                       *Nick*

            Nick Black jechał jedną z bocznych dróg, by ominąć płatne autostrady. Koszta codziennie wzrastają, po prostu żal pieniędzy. Poprawił okulary przeciwsłoneczne i otarł czoło. ‘Ocieplenie klimatu zaczyna dawać się we znaki’ – pomyślał i nastawił radio. Myślał o nowych eksperymentach.
            Wyklęty przez wszystkich ‘genetyków’ jako jeden z nielicznych uważał, że ludzi można wzmocnić, ulepszyć i leczyć, a nie likwidować słabsze jednostki dla tak zwanego ‘postępu’, czy ‘dobra ogółu’.
Myślał o nowym planie, napisał o nim kilka prac, przeprowadził już setki testów i badań. Przyszłość całej ludzkości… Czy wszystkie maszyny i ludzie w kreskówkach...? Cyborgi.
            Nick wierzył w swój cel. Uważał go za całkowicie możliwy do spełnienia. Potrzebował tylko obiektu. Życia. Człowieka. Oddychającego. Z krwi i kości.
            Myślał o wszystkich trudnościach, kiedy jego wzrok padł na coś przy drodze. Zwierzę? Zatrzymał się na poboczu i wysiadł. Podszedł do zawiniątka.
            Dziecko! Nieprzytomne dziecko! Szybko sprawdził puls. Bardzo słaby. Wyschnięte usta, chuda. Od dni nie piła, nie odżywiała się. Nick włożył ją do swojego samochodu. Woda, woda. W popłochu przerzucał rzeczy w samochodzie. Jest! Skropił nią usta i brudną twarz dziewczynki. Ile mogła mieć lat? 9? 10? Otwiera oczy, patrzy nieprzytomnym wzrokiem i nie ma siły się podnieść.
            Nick Black zapiął ją w tyle samochodu. Musiał przecież jak najszybciej dostać się do szpitala, albo najlepiej do swojej pracowni. Tam na pewno przywróci dziewczynce siły, był przecież specjalistą. Ale z drugiej strony… Skąd ona się tu wzięła?

                                                                       *Eloise*

            Eloise otworzyła oczy. Była chyba w jakiejś pracowni, a tak przynajmniej myślała. Białe ściany, szare, metalowe szafki, wszędzie pojemniki, probówki. Wszędzie panował bałagan. Porozrzucane papiery, dokumenty, 4 ekrany koło czegoś przypominającego komputer. Od salki obok dzieliła ją gruba tafla szkła. Leżała na długim, metalowym stole, a obok niej, na wieszaku wisiała kroplówka. Dopiero teraz zauważyła mężczyznę stojącego przy pancernych drzwiach. Natychmiast doszły do niej wydarzenia z minionego tygodnia. Próbowała się wycofać, zaczęła się rzucać. Stół przekrzywił się, ale nie przewrócił. Nick natychmiast podbiegł do dziewczynki. Przerażona patrzyła mu w oczy.
- Mam na imię Nick. Nick Black. – uśmiechnął się. – Zauważyłem cię nieprzytomną przy drodze.
            Eloise niepewnie rozejrzała się po pracowni.
- A to moje miejsce badań… Spokojnie, nie musisz się niczego bać, nie zrobię ci krzywdy. – dodał, kiedy padło na niego kolejne spłoszone spojrzenie. – Jak masz na imię? – spytał w końcu po długiej, niezręcznej ciszy.
- Eloise – cichy szept. – Donner. – pociągnięcie nosem.
Eloise zacisnęła mocno zęby. Ze wszystkich sił próbowała powstrzymać łzy. Drżała na całym ciele. Wpatrywała się w jeden punkt.
            Nick przyjrzał się dziewczynce. ‘Ciekawe, gdzie jej rodzice… Trzeba by gdzieś ją przenocować, a później oddać do jakie…’ – tu nagle urwały się jego myśli. Spojrzał jeszcze raz. Wyglądała na mocną, pomimo wycieńczenia. Zdrowa, silna. Idealna. Wysoka. Idealna. Idealna!
            - Eloise. Czy masz jakiś bliskich?
            - Nie – odpowiedziała szybko. Trochę za szybko, ale uszło to uwadze Nicka.
            - Doskonale – odparł. - doskonale.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz